W niedzielę strażacy interweniowali kilkukrotnie. Ponad trzy razy w ciągu dnia raciborscy strażacy sprawdzali w mieszkaniach stężenie tlenku węgla. Pierwsza interwencja dotyczyła dymu wydobywającego się z pod pieca kaflowego. Mówi Roland Kotula z raciborskiej straży pożarnej:
Straty w tym zdarzeniu oszacowano na około 5 tysięcy. Później strażacy wyruszyli na ulicę Michejdy, gdzie z pieca kaflowego wydobywał się dym, jednak w piecu nie było napalone:
Tego samego dnia strażacy otrzymali również fałszywe wyzwanie dotyczące rzekomo podłożonych ładunków wybuchowych. Na miejsce wezwano także policję:
W tym czasie pojawił się także ojciec zgłaszającego, który poinformował że syn leczy się na schizofrenie i od kilku dni nie brał leków. Alarm uznano za fałszywy w złej wierze.
Brak komentarzy