Temat pojawił się na jednej z konferencji środowiskowych. Stan na dziś jest taki, że przekazanie samorządowi należnej mu części subwencji, nie zawsze oznacza, że środki te trafią do szkoły a w dalszej konsekwencji do uczniów. Teoretycznie, prawo gwarantuje uczniom ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi gruntowne wsparcie, w praktyce nie udaje się go wyegzekwować. Gminy często przeznaczają te pieniądze na ogólne potrzeby związane z edukacją zamiast na konkretne dzieci.
Temat podjął poseł Henryk Siedlaczek i interpelował w tej kwestii u Ministra Pracy i Polityki Społecznej:
Mowa o sporych kwotach. Pokazują to rubryki subwencji na ucznia “przeliczeniowego” z subwencją wypłacaną na ucznia o szczególnych potrzebach edukacyjnych.
Subwencje, które gminy otrzymują na niepełnosprawnych uczniów, są kilkakrotnie wyższe od przeznaczanych na dzieci zdrowe. Dzięki nim można m.in. zapewnić – tym pierwszym dzieciom – asystenta, zajęcia rehabilitacyjne, dowóz do szkoły.
Brak komentarzy