Raciborzanin wynajął mieszkanie, teraz ostrzega innych. Lokum wymagało remontu, do czego zresztą zobowiązał się wynajmujący. Po podpisaniu oświadczenia i wzięciu zaliczki w kwocie ponad tysiąca złotych – kontakt się urwał. Najemca nie potrafili dodzwonić się do właściciela mieszkania. Dotarł do niego dopiero po prywatnym rozeznaniu.
Raciborzanin myślał, że znalazł mieszkanie odpowiadające jego potrzebom. Większe od dotychczasowego, trzypokojowe, ale do remontu. Wśród usterek, które wymienia najemca były m.in. powyrywane ze ścian instalacje, nieprzytwierdzona do podłogi toaleta, niedomykające się okna.
Z lokum zniknęło podpisane oświadczenie o wypożyczeniu mieszkania. Umowy najmu nie było, bo – zdaniem najemcy – właściciel nie chciał rozliczać się z urzędem skarbowym. Oświadczenie powstało w dwóch kopiach, jednak najemca nie dysponuje dziś tym potwierdzeniem – twierdzi, że zniknęło z mieszkania.
Po prywatnym śledztwie i licznych interwencjach – w urzędzie, w komendzie raciborskiej policji – wynajmujący odezwał się:
Zdaniem najemców, nic nie wskazywało na to, że z mieszkaniem będą aż takie problemy. Wynajmujący sprawiał wrażenie uczciwego. Pracuje w mundurówce.
Najemca wysłał do wynajmującego list z żądaniem zwrotu poniesionych kosztów. Odstąpił od wynajmu mieszkania.
Brak komentarzy