Na co dzień spokojne podwórko przy ulicy Ludwika. Wieczorami w weekendy koczuje tam pijana i hałaśliwa młodzież
Mieszkańcy bloków przy ulicy Ludwika narzekają na głośne sąsiedztwo. Młodzież, która bawi się w weekendy w pobliskim klubie, potem przesiaduje pod oknami, głośno się zachowuje i zostawia potłuczone butelki. Lokatorzy nie mogą spać, wzywają policję, a ostatnią deską ratunku była petycja złożona w urzędzie.
Hałas, burdy, bijatyki, a nawet uszkodzenia mienia – lista rzeczy dziejących się weekendami przy ulicy Ludwika jest długa. Mieszkańcy mówią “dość” i zwrócili się do prezydenta o pomoc.
Zarówno właścicielka klubu jak i mieszkańcy narzekają na policję. Twierdzą, że zgłaszają potrzebę interwencji. Patrol wprawdzie pojawia się w okolicy, ale mundurowi nawet nie wysiadają z radiowozu – takie są obserwacje mieszkańców.
Mieszkańcy obawiają się, że wraz z nadejściem cieplejszych dni, sytuacja będzie się pogarszać, dlatego zebrali podpisy na liście i zwrócili się o pomoc do prezydenta miasta. Właścicielka lokalu mówi, że dokłada starań do tego, aby nie uprzykrzać życia mieszkańcom:
Właścicielka lokalu Edyta Migdał mówi, że rozumie mieszkańców, ale też tłumaczy że odpowiada za to co dzieje się w klubie, a nie po drugiej stronie drogi:
Mieszkańcy mówią, że policja przejeżdża jedynie po ulicy i nie interweniuje. Inne dane widnieją w policyjnych raportach.
– informuje Michał Kędzierski, pełniący obowiązki rzecznika raciborskiej policji. O hałaśliwym sąsiedztwie mieszkańcy bloków przy ulicy Ludwika poinformowali już Urząd Miasta. Właścicielka lokalu nie zamierza czekać i też chce rozmawiać z władzami miasta na temat rozwiązania problemu.
Temat realizowaliśmy wspólnie z dziennikarzami Nowin Raciborskich. Artykuł na ten temat znaleźć można w najnowszym wydaniu gazety.
Brak komentarzy