Ponad 400 osób: biegacze, sportowcy, urzędnicy, uczniowie lokalnych szkół, rodziny z dziećmi i przyjaciele stanęło dzisiaj przed południem na starcie biegu, którego głównym celem nie było zdobycie jak najlepszego czasu, a pomoc i psychiczne wsparcie dla chorego na nowotwór Arka Kuśnierza.
Kietrzanin, nazywany przez przyjaciół i najbliższych Ajo, kilka miesięcy temu usłyszał złą diagnozę lekarską. Przeżył głębokie załamanie. Najbliższe otoczenie, w tym jego przyjaciele z Kietrzańskiego Stowarzyszenia Kulturalno-Sportowego “Gryf” postanowili, że nie zostawią chorego samego w walce z rakiem: ani na płaszczyźnie fizycznej, ani psychicznej.
Dzisiaj tłum zebrał się przed Zespołem Szkół w Kietrzu.
Chętnych było tak wielu, że zabrakło numerów startowych, co zresztą ucieszyło organizatorów. – Przygotowaliśmy 200, bo średnio tyle osób zazwyczaj bierze udział w naszych wydarzeniach charytatywnych – tłumaczył Andrzej Wójtowicz, koordynator wydarzenia. Wśród uczestników można było spotkać byłego burmistrza miasta, Józefa Matelę, również należącego do “Gryfu”. – To jest niesamowite, że ta akcja spotkała się z takim odzewem. Zainteresowanie przerosło nasze najśmielsze oczekiwania, za co bardzo dziękujemy! – mówił z uśmiechem.
Wszystkim zebranym gorąco podziękował sam bohater i inspirator tego wydarzenia, Arek Kuśnierz. – To wy daliście motywację do walki, to wy jesteście moją siłą! – mówił do ludzi tuż przed rozpoczęciem biegu.
Wiele osób nie kryło wzruszenia. Wszyscy zgodnie podkreślali, że biegną, by pomóc. Wpisowe, w całości przeznaczone na leczenie Aja, wynosiło 20 złotych. Wielokrotnie jednak mieszkańcy Kietrza zostawiali więcej pieniędzy. Start biegu na kilku dystansach oznajmiło wycie syreny. We wtorek na naszej antenie szersza relacja z tego wydarzenia.
Brak komentarzy