Maciej Kwiatkowski – pilot samolotów pasażerskich, absolwent Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 1 w Raciborzu, dziś mieszkaniec Wysp Kanaryjskich, to człowiek o dwóch wielkich pasjach: muzyce i lotnictwie. O swojej niezwykłej drodze opowiada w rozmowie z Martyną Nowicką-Wilk.
Od perkusji do kabiny pilota
Choć dziś zasiada za sterami Boeinga 737 jako kapitan, początki Macieja Kwiatkowskiego nie wskazywały na lotniczą przyszłość. – W liceum moje życie kręciło się głównie wokół muzyki, a szczególnie perkusji. Marzyłem o Akademii Muzycznej, a nie o samolotach – wspomina.
Mimo przeciętnych wyników w nauce, Maciej nie stracił motywacji. Ukończył Akademię Muzyczną we Wrocławiu i przez dziewięć lat koncertował jako muzyk, grając ponad 500 koncertów. Dopiero później wróciło dziecięce marzenie: latanie. – Miałem 9 lat, kiedy zobaczyłem pilota LOT-u wychodzącego z kokpitu Boeinga 737. Ten obraz utkwił mi w głowie na zawsze.
Trudna droga do zawodu pilota
Zawód pilota to nie tylko pasja – to również ogromna odpowiedzialność, a droga do jego zdobycia nie jest prosta. Maciej rozpoczął naukę lotniczą mając 23 lata. – Musiałem od podstaw nauczyć się matematyki i fizyki, bo wcześniej całe życie poświęciłem muzyce – mówi.
Proces szkolenia trwał siedem lat.
Po studiach muzycznych rozpoczął naukę w aeroklubach, później w ośrodkach szkoleniowych, a także na studiach magisterskich z eksploatacji statków powietrznych. Pracował również jako steward i w dziale operacyjnym na lotnisku w Warszawie. – To była długa i wymagająca droga, ale dzięki niej dziś mogę być kapitanem.
Pamiętny pierwszy lot i ekstremalne doświadczenia
Pierwszy lot z pasażerami odbył w sierpniu 2018 roku do Turcji. – Było sporo emocji, ale dzięki wsparciu doświadczonego instruktora wszystko przebiegło w przyjaznej atmosferze.
Nie wszystkie loty były jednak spokojne.
Jednym z najtrudniejszych wspomnień jest zimowy lot z Miami do Toronto w 2020 roku. – Trafiliśmy na burzę śnieżną i silne oblodzenie silników. Zrobiło się bardzo niebezpiecznie. Warunki na zapasowym lotnisku były skrajne – lądowaliśmy na śliskim pasie, samolot nie chciał hamować. To była jedna z najcięższych sytuacji w mojej karierze – przyznaje.
Odpowiedzialność i skupienie
Czy jako kapitan czuje presję, wiedząc, że na pokładzie ma setki pasażerów? – Gdy jestem na ziemi, czasem się nad tym zastanawiam. Ale w kokpicie liczy się zadanie – pełne skupienie i wykonywanie procedur krok po kroku. Nie ma miejsca na emocje, jest odpowiedzialność i profesjonalizm.
Najdłuższy i najkrótszy lot
Najdłuższa trasa, jaką pokonał Boeingiem 737 MAX, to lot z Tel Awiwu na Zielony Przylądek, który trwał niemal 8 godzin. Z kolei najkrótszy – jedynie 7 minut – odbył się między wyspami Fuerteventura a Lanzarote.
Powrót do korzeni?
Mimo że dziś mieszka na Wyspach Kanaryjskich, z sentymentem wspomina lata licealne w Raciborzu. – Nie byłem prymusem, ale miałem cudownych nauczycieli i inspirujące rozmowy, które miały wpływ na moją przyszłość. Do dziś utrzymuję kontakt z kilkoma osobami z klasy.
Czy planuje pojawić się na balu absolwentów w grudniu? – Bardzo bym chciał, wszystko zależy od grafiku lotów. Być może będę wtedy w Indiach lub Argentynie. Ale jeżeli się uda, chętnie wrócę do Raciborza choć na chwilę – dodaje z uśmiechem.
Maciej Kwiatkowski to dowód na to, że nie trzeba być najlepszym uczniem, by osiągnąć sukces. Jego historia pokazuje, że dzięki determinacji, ciężkiej pracy i wierze w marzenia można osiągnąć niebo – dosłownie i w przenośni.
A cała rozmowa jeszcze dziś (04.07) po godzinie 17:00 na antenie Radia Vanessa.
Brak komentarzy