nowiny.pl
Na ulicy Kadetów w Rybniku Boguszowicach lądował wczoraj śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Z nieustalonych dotąd przyczyn w ogniu stanął samochód osobowy. Jak się okazało w środku znajdowało się małe dziecko. W momencie pożaru ojca nie było w pojeździe. Kiedy wrócił, zobaczył auto w płomieniach. Rzucił się na ratunek, sam ulegając poparzeniom. Załoga LPR zabrała poparzone dziecko do szpitala w Katowicach Ligocie. Ojciec dziecka trafił do rybnickiego szpitala. Policja ustala okoliczności zdarzenia.
Mundurowi zwracają uwagę na jeden fakt, to, że tłum gapiów nie zareagował na krzyczące z bólu dziecko. Zamiast pomóc, obserwowali całe zdarzenie albo filmowali zdarzenie komórkami. Policjanci apelują, by w podobnych przypadkach nie czekać na przyjazd służb, a ratować ludzkie życie.
Brak komentarzy